wtorek, 13 lutego 2018

Jesteś Rodzicem, więc jesteś Pedagogiem.




Witaj. Masz dziecko? Więc ja mam dla Ciebie świetną wiadomość. W dniu kiedy stałaś się Matką, nałożone zostało na Ciebie jarzmo. Tym jarzmem jest odpowiedzialność za przyszłość Twojego dziecka. Gratuluję, zostałaś pedagogiem!

Tak, wiem, nie planowałaś tego. Nie po to studiowałaś prawo, geodezję, medycynę lub pietruszkarswo stosowane, by w kwiecie wieku pchać się do oświaty. Sorry, ale z dniem narodzin Twojego dziecka zdobyłaś kolejny fakultet - jest nim pedagogika. "Pedagogika jest to nauka o wychowaniu i kształceniu człowieka, czyli o treściach, metodach, środkach, formach oraz oraganizacji procesów wychowawczych i dydaktycznych", to tak w WIELKIM skrócie- zrozumiałaś? Nie? Nie ma potrzeby. Przecież nie załapałaś się na sesję egzaminacyjną, ani lenią, ani nawet zimową. Twój egzamin, a raczej tok studiów leży obok Ciebie, słodko śpiąc w suchej pieluszce, albo biega teraz po ogrodzie z piłką, a może (Jeżu kolczasty!) pyskuje do Ciebie, w najbeszczelniejszy sposób. Nie możesz jednak liczyć na poprawkę lub nawet powtarzanie semestru... 

Ja wiem, że już oklepane są gify i "demoty", gdzie mówi się, że każdy głupi potrafi zorganizować szkołę rodzenia, a nikt nie przygotował Cię i nie zapisał do szkoły wychowania Dziecka. Prawda jest taka, że nikt nigdy tego nie zrobi. Dlaczego? Bo nie ma jednej, uniwersalnej drogi do prawidłowego wychowania Dziecka. A w ogóle, czy istnieje coś takiego, jak prawidłowe wychowanie? Skąd masz wiedzieć jakie zachowania, zasady, reguły postępowania i wartości wpoić i przekazać swojemu Dziecku? Jedno jest pewne, przekażesz to, co w dużej mierze przekazano kiedyś Tobie. Oczywiście sama je zmodyfikujesz, dostosujesz do własnego sumienia, ale nie łódź się, że będziesz wychowywać swoje Dziecko w 100% inaczej niż kiedyś Twoi Rodzice, czy Wychowawcy Ciebie. W każdym z nas, 
w podświadomości zostały zakodowane wzory komunikacyjne, zachowań, reakcji, które nawet nie wiem jak bardzo chcielibyśmy wykorzenić z naszej osobowości, w mniejszym, lub większym stopniu będą kierować naszym życiem. 
Mówi się, że do mniej więcej trzeciego roku życia dziecko uczy się kodów komunikacyjnych, które zostają w nim już na całe życie. Dzięki nim, w przyszłości będzie się nimi porozumiewało i budowało relacje przy ich udziale. Jasne, że każdy z nas jest inny. To, 
że Twoi Rodzice nie potrafili rozmawiać ze sobą, tylko urządzali sobie tygodnie tzw. "cichych dni", nie oznacza od razu, że Ty w swoim związku, Rodzinie będziesz kontynuować tą "tradycję". Oczywistym jest, że nie we wszystkim będziesz naśladować swoich Wychowawców. Chcę Ci uzmysłowić, że bez samoświadomości i refleksji możesz w znacznym stopniu powielać wzorce wyniesione z domu. O ile te dobre są pożądane, o tyle te złe, destrukcyjne, nie są najlepszym rozwiązaniem. 

Mam, więc dla Ciebie zadanie. Kiedy ten dzienny zgiełk opadnie, Twoje Dzieci będą już smacznie spały w swoich łóżeczkach, usiądź z kartką papieru, albo z partnerem, ewentualnie z lampką dobrego wina i zastanów się nad tym co lubiłaś, a czego nie w relacjach pomiędzy członkami Twojej Rodziny. Co chciałabyś przenieść na grunt swojej Rodziny. Z czego możesz czerpać, a nad czym musisz popracować, zastanowić się, być może nawet wyeliminować. 
Z pewnością okaże się, że jest coś, czego nie zauważyłaś do tej pory. Być może nawet postępujesz tak jak Twoi Rodzice dawniej względem Ciebie, a przecież tego tak bardzo nie nawidziłaś. Każdy z nas kiedyś mówił "Jak kiedyś będę miała dzieci, na śniadanie, obiad 
i kolację pozwolę im jeść czekoladę. I na deser też...".
Chcesz wiedzieć, co dało mi studiowanie pedagogiki? Pomijając spełnienie marzeń (tak, wiem, że trudno w to uwierzyć, tym bardziej w dzisiejszych czasach, ale moim marzeniem od zawsze, było zostać nauczycielem lub psychologiem, z tym drugim póki co nie wyszło. Pierwsze zrealizowane.) i zawód, który w sumie wiele osób skazuje na bezrobocie, albo jak to mawiała jedna z moich Pań psorek na studiach, pracę na kasie w sklepie z owadem 
w nazwie (Nie, że mam coś przeciwko owadom i pracy na kasie, praca jak każda z czegoś trzeba żyć). Studia pedagogiczne nie wskazały i nie dały mi odpowiedzi na to jak mam wychować swoje Dzieci. Nie dały mi nawet cienia szansy zrozumienia i otrzymania gotowych rozwiązań. Dały mi jedno, a raczej masę ciągłych wyrzutów sumienia z powodu tego, że nie robię czegoś tak jak mnie uczono. Nie opisuję swoich uczuć podczas kolejnego wybuchu złości mojego trzylatka, nie opisuję oczekiwań, emocji podczas kolejnej awantury pomiędzy moimi pociechami. Przyznaję się. Krzyczę, czasem wrzeszczę, wyję do poduszki i księżyca. Potem biję się z myślami i przypominam, że już nie miało tak być. Miałam przygotować wspólne rozwiązanie problemu, poprawić system. 

Tym długim wywodem chcę Ci pokazać, że nie dam Ci wypunktowanych sposobów na to jak wychować EUgeniusza. Sama musisz wiedzieć i chcieć doskonalić swoją taktykę. Ja i wiele innych mam, blogerek, psychologów, pedagogów i innych mądralińskich, mogą jedynie podpowiedzieć Ci coś. Ja chcę Ci powiedzieć jedno: UFAJ SWOJEJ INTUICJI I REFLEKSYJNIE PODEJDŹ DO SWOJEGO ŻYCIA. Po polsku będzie to: usiądź babo i zastanów się co robisz. Jestem pewna, że znajdziesz to co możesz poprawić w swoim życiu, ale tylko świadomość swoich słabych i mocnych stron, pomoże Ci osiągnąć sukces.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przygody misia z oklapniętym uszkiem - Czesław Janczarski "Miś Uszatek" - recenzja

  Pamiętam czasy, kiedy codziennie, a tak naprawdę raz dziennie o godzinie 19,  w telewizji leciały bajki. Na wieczorynkę czekały ws...